Ogród

Dżungla dalej zwana ogrodem.
Nieco zarośnięty (dobra, dobra wyraz "nieco" jest "nieco" na wyrost).
Pełno w nim wszystkiego, od potrzebnego krzewu, którego nazwy nie pamiętam (ale ładnie kwitnie), i tych znanych mi bez korzystania z "Encyklopedii roślin ogrodowych" do zielonego czegoś powszechnie  zwanego chwastami.

Ogarniam, odgarniam, odchwaszczam niczym ludzie pierwotni karczowali lasy. (brakuje mi tylko narzędzi z epoki kamienia łupanego i przepaski na biodra😀)

Tu przycinam, tam wyrywam, siekiera, motyka, grabie w dłoń.
Trochę jak kobieta pracująca, żadnej pracy się nie boję, jedynie obawiam się żyjątek większych i mniejszych, pająkowatych i bzycząco - fruwających, Brrr!!

Aż pewnego dnia przedziwna gra świateł, niesamowite doświadczenie, niewidzialne gołym okiem.
Odbicia i przebicia słońca.
Przez konary drzew.
Przez zieloność liści.
Mega.
Fotki w bezruchu, bez przeróbek, wyostrzeń, itp. Jeżeli już to wykadrowane troszkę.

Drzewo/krzew bzu.


Róża, paproć, bez i huśtawka (lat 22, mniej więcej)

wersja w sepii jako tło do horroru


Huśtawka chyba sprawna.....chyba....

Drzewa. Wygląda niczym obraz impresjonisty

Lekcja biologii.
Budowa ślimaka:
oczy
czułki
głowa
muszla
noga
otwór płucny







Sera na pierogi nie chciał...😀

Paproć wersja rozrodcza..
Długonogi nie-przyjemniaczek co zjadł po drodze nasiona paproci.


żółtość ukryta

no to raz...
coś żółtego...


i coś białego...
Efekty pracy będę potem....długo potem...w bliżej nieokreślonym potem...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kraków 9.11.2024 - wycieczka z Młodzieżą

Egzotarium Sosnowiec - 13.01.2024

Wystawa "Jej swiat"