Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2020

Poszukując prawdy part I (refleksja przy przycinaniu gałęzi)

Obraz
    To jest bez...no, w zasadzie gałąź bzu, w dodatku w połowie uschnięta, w połowie złamana, popękana tu i ówdzie. Wyglądała tak sobie...no...sucha...brzydka...taka nijaka... taka do wyrzucenia...do spalenia...na śmietnik Plan był taki, że miała być ścięta....ale.... Ale... dostrzegłam na niej malutkie pączki, zawiązki zielonych liści co wskazywało, że...gałąź żyje... Jak to?? To suche coś??/ Niemożliwe!! No właśnie... Wpatrując się w TO ZIELONE COS pomyślałam sobie, że ludzie czasem tak (niestety) postrzegają innych: jako...no...uschnięte coś...mało znaczące coś...bez wartości...bez urody...bez celu...bez....no właśnie nieużyteczne coś.. I, że czasem sami czujemy się jak jedna wielka rana, popękane serce, poraniona dusza, ślady po razach duchowych i fizycznych. Wydaje nam się, że jesteśmy już tak złamani, "ususzeni", wypaleni... że pozostaje nam tylko czekać na ....całkowite wyschnięcie...i koniec.  Ale... Uświadomiłam sobie też, że Bóg NIGDY tak na nas nie patrzy. W Jego

Atramentem pisane... powoli...

Obraz
    Powoli czas nabiera barw (wszak jesień wokół) i myśli nie nurzają się w ciemności (czarna czarność nie jest już tak czarna) opadają emocje samotności (jak liście spadają...spadają...)   otula ciszą jutra wypatrywanie    odnalezione czyjeś  pożółkłe listy niczym haftką zatrzymują wczoraj (ono ma sens jeśli jest korzeniem, a nie  przekleństwem) wnikam w codzienność moją nową   jestem