Park Kachla - Bytom
http://www.parki.org.pl/parki-miejskie/park-miejski-im-franciszka-kachla-w-bytomiu
Dwugodzinny spacer po parku.
Park
im. F. Kachla dawniej Park im. Świerczewskiego założony około 1840 na
mocy decyzji Huberta von Tiele-Wincklera. Podarował on miastu ponad 300
mórg lasu z przeznaczeniem na park krajobrazowy.
Wycieczka autobusem linii 24, krajoznawczym poprzez Grodziec, Wojkowice, Szarlej, aż do Bytomia.
I łza się nieco w oku zakręciła.
Budynki dawnej Cementowni i Kopalni na Grodźcu w stanie rozsypującym się.
Cementownia ledwo stoi, mocniejsza wichura i można dostać elementami konstrukcji.
Na Kopalni w budynkach brak okien, napisy naścienne (niecenzuralne), miasto szare i smutne (niestety).
A kiedyś tętniło życiem...
Bytom przywitał mnie starymi kamienicami, odrapanymi gdzieniegdzie.
Widać, ze miasto z historią w tle (Bytom powstał podobno w XI wieku).
Wysiadłam na przystanku, wydawało mi się, że najodpowiedniejszym.
Wcześniej na mapie sprawdziłam sobie budynki znaczące (za stara jestem na jazdy w ciemno).
Ok,
Urząd Miejski jest, więc park jest obok. Ale obok są jakieś marne
drzewa, na park to raczej nie wygląda ( na zdjęciach w necie był duży i
ładny).
Ale nic to, zapytałam tutejszej pani, okazało się ze to jednak park. Aha, no fajnie, same drzewa i nic więcej?
No, dobra, komu w drogę temu w las, znaczy w park.
Po
kilku żwawych krokach muszla koncertowa z mini fontanną (przynajmniej
gołębie mają się w czym pluskać), mnóstwo ścieżek, stare drzewa, jest
nawet drzewo "pajęczynowe", pajęczyny z góry do dołu i z dołu do góry
(na szczęście pająki się schowały).
Im dalej w las, znaczy w park tym ciekawiej.
Wzniesienie, a z niego wypływa wodospadzik.
No, Niagara to nie jest, ale wkomponowany ładnie i atrakcyjnie.
Na samej górze figurka aniołka/amorka (też ładna)
Plac
zabaw dla dzieci, miejsce ze stolikami do gry w szachy (szachy to chyba
trzeba ze sobą zabierać), miejsce na odpoczynek i zjedzenie małego co
nieco.
Alejki we wszystkie możliwe strony świata, zadbane trawniki, małe mostki nad strumykami. Ładnie.
Okazuje się, że to nie wszystkie atrakcje turystyczne.
W jednym miejscu stoją rzeźby kobiet.
Obok rzeźb bawiły się dzieci z opiekunami. Zapytałam więc opiekunów kogo przedstawiają rzeźby?
Odpowiedź
jak na "tubylców" przystało: "no, wie pani, nie bardzo się orientujemy
co to za rzeźby, najlepiej niech pani w internecie sprawdzi" Ha,ha no
tak wujek google wszystko wie!
Sprawdziłam, a jakże!
Rzeźby noszą nazwę "Aleja Muz" autorstwa Tadeusza Sadowskiego.
W
sumie to mogą być muzy, jedna trzymała coś na kształt harfy, druga
maski teatralnej. U innej widać było nagi biust. Z pewnością była czyjąś
muzą, ale raczej nie Rubensa, bo była chuda. (On chyba bardziej
gustował w nie-chudych)
Na koniec stawy i mosty.
Dwie godziny spaceru wśród zieleni, w ciszy.
Na
koniec niespodzianka, bo wyszłam inną alejką niż weszłam ,a wydawało mi
się, ze dobrze idę (cóż, starość i kierunki się mylą).
Urząd
Miejski się zdematerializował, przejście dla pieszych ze światłami
także, ulicy, którą widziałam wcześniej też nie ma. No, fajnie!
Od
czego jest stara wędrowna zasada "koniec języka za przewodnika"
Zagadnęłam pewną panią, szla w tym samym kierunku, co ja powinnam iść i
przy okazji dowiedziałam się, że w Bytomiu są fajne trasy turystyczne i
są organizowane spacery historyczne.
Czyli następna wycieczka w planach.
Komentarze
Prześlij komentarz