Domówka part I
No to się stało...domówka do 26 września. Kazali...
Kwarantanna, jak to Ktoś z moich Znajomych śmiesznie nazwał "kwakacje"
Więc mamy "kwakacje" "domówkę", "kwarantannę" jak zwał tak zwał.
Siedzieć w chałupie na d ....i kropka.
A było to tak....
Oj, to nie będzie bajka w stylu, za górami...za lasami...w małej chatce mieszkała dziarska staruszka....
Oj nie, z bajką nie ma to nic wspólnego.
Bardziej z dramatem z niewiadomym zakończeniem.
Jestem z kontaktów kogoś kto jest chory na ...no na to!
Koronawirusem swą to coś. Mnie nic nie jest, póki co, ale w chacie siedzieć trza! No, jak trza to siedzę...
Przyszło nie wiadomo skąd i nie chce pójść. Od 4 marca w Polsce. Za długo, zdecydowanie za długo
Sanepid mnie uprzejmie poinformował, że mam wolne, najpierw do 21 przesunięte do 26 września. Tak wyszło.
Samo wolne byłoby jeszcze do przejścia, choć wolałabym być w pracy a nie w domu. Teraz nawet do sklepu wyjść nie mogę. (a słodkości się skończyły 😭) Dramat!
Informacje o kwarantannie przyjęłam spokojnie, nie ja pierwsza i nie ostatnia, sprawa dotyczy całego naszego globu, więc nie ma co się nadmiernie denerwować. Zdążyłam zrobić zakupy na kilka dni, przygotować się mentalnie..
Na drugi dzień zaczęła się historia:
1. sms o aplikacji "kwarantanna domowa". Należy ją ściągnąć na telefon i wykonywać zadania. Dotychczasowe zadania: selfie w miejscu wskazującym ze jestem w domu.
No to jazda, selfie bez makijażu (co się będę malować w domu) , mam cichą nadzieję, że jak mnie zobaczą bez makijażu to odpuszczą (no ileż można się gapić na kobietę bez makijażu, niczym w filmie "Upiór w operze"😂😂) Ale jakoś nie odpuszczają. Sms przychodzi o różnych porach dziennych, czasem dwa, czasem trzy. Na wykonanie zadania 20 minut. Nawet nie mogę się zdrzemnąć w ciągu dnia, bo a nuż dostanę wiadomość "zrób sobie fotkę" , a jak nie zrobię na czas to kto mi uwierzy ze spałam?
Ja lubię robić zdjęcia, no ale bez przesady.
2. policja. podjeżdża nawet nie pod dom, tylko trochę dalej, dzwoni: "pani się pokaże w oknie. Ok, ok, dziękujemy, do zobaczenia."
3. MOPS - "czy Pani czegoś nie potrzebuje, zakupy?. W razie czego proszę dzwonić"
Parę lat temu jak wyprowadzałam się od ....no zaczynałam nowe życie nie czułam się tak zaopiekowana jak teraz.
Bardzo sympatyczna rozmowa, jak się czuję, czy wszystko ok?.Doceniam.
4. Lekarz. Patrzę na wyświetlacz a tu moja Pani Doktor. uuuuuu, to się narobiło! "Bo pani mi sie, pani Małgosiu na czerwono wyświetla i dzwonię dowiedzieć się co się dzieje, jak zdrowie, bo pani zdrowotnie obciążona jest. Jakby co proszę dzwonić, albo choćby czasem sms-a napisać ze jest ok" Ja mam naprawdę świetną panią Doktor, a teraz się tylko upewniłam 💓
5. Sanepid - dzwoni po to, żeby przekazać decyzję administracyjną o przymusowej domówce.
Plusem są bardzo sympatyczne Panie, które rzeczowo i spokojnie odpowiadają na pytania.
Ta całą otoczka pandemiczna, kwarantanna, siedzenie w domu ma oczywiście więcej minusów niż plusów, "normalne życie" toczy sie poza domem, praca, wycieczki, spotkania, zakupy itp.
I to zamknięcie jest chwilowe, da się przejść.
Bardziej martwię się o tych, którzy się zarazili, jak znoszą chorobę, jak wpłynie to na ich przyszłe zdrowie, płuca, serce itp.
Bo, jak to rzekł Jan Kochanowski
Ślachetne zdrowie,
Siedząc w domu zdążyłam już przeczytać 3 książki:
"Zdążyć przed Panem Bogiem" Hanny Krall
"Dom wspomnień" Lauren K .Denton
"Moja Mama nieznajoma" Philippe Labro
poszydełkować,
na drutach porobić,
zaczęłam generalne porządki (to akurat fajnie, przyda się)
więc czas raczej nie będzie zmarnowany, ale....
Wygląda to trochę jak układanka domina, stuknie się jeden klocek a przewraca się tysiąc. Jedna/ jeden chory a na kwarantannie ludzie z kontaktów i ich rodziny. Czy trzeba tak? Nie wiem? Czy aż tak i czy aż na tak długo?
To się okaże jak pandemia się skończy! Kiedy?
Dużo zdrowia dla tych, którzy w domach zamknięci, a dla tych, którzy mogą funkcjonować normalnie - uważajcie na siebie. Epidemia to nie bajka.
3 książki na 2 dni, to będziesz musiała w MOPSie zgłosić jak braknie..
OdpowiedzUsuńMam jeszcze w domu trochę, np. "Historię filozofii" Tatarkiewicza, "Córki Wawelu", "Historię chrześcijaństwa", "Przewodnik apologetyczny", no i "Jezusa" do przeczytania po raz drugi. W razie braku książek lekkich, łatwych i przyjemnych sięgnę po ciężkie - w dosłownym tego słowa znaczeniu.
OdpowiedzUsuń