Częstochowa - inny punkt widzenia
Częstochowa- inny punkt widzenia.
Wyjazd rodzinny, wspomnieniowy.
W Częstochowie ostatnio byłam….hmmm….w 1991 roku…czyli w poprzednim stuleciu…
Częstochowski dworzec. Ciekawa konstrukcja, bardzo „fotogeniczna”.
Dużo przestrzeni, sklepik „od 5 zł”, księgarnia. Nawet kapliczka wewnątrz dworca.
Tuż przy wyjściu fantastyczne graffiti.
Serio, w życiu nie widziałam takiego nablokowego malowidła, skomponowanego w okna, balkony i inne stałe elementy.
Coś pięknego!
Tytuł „Strażnik czasu”
Mistrzostwo świata!
No to w drogę!
Spacerkiem po śladach pozostawionych przez moja Rodzinkę.
Na początek małe co-nieco. Ciastkarnio-kawiarnia „Jałowiec”
Idac dalej…
Na starych kamienicach historyczne tablice upamiętniające różne osoby i wydarzenia.
doszłyśmy do parku.
Obiad w „A nóż widelec” bardzo smaczny. Ceny przystępne. Porcja drugiego dania „kurczak, frytki i zestaw surówek” wielkości…. na dwie osoby. Pierogi tez Ok.
Malenki minus- nazwa lokalu ledwo dostrzegalna na szybie. Może dałoby się ja jakoś lepiej wyeksponować?👀
Przyjemne miejsce…
Ludzi sporo…
Zwiedzając spotkałyśmy:
Henryka Sienkiewicza
Hmmmm… jakiś nieforemny ten pomnik…
Marka Perepeczkę. Z daleka wyglądał jak Gustaw Holoubek.
I Halinę Poświatowską. Z kotem…jakaś taka smutnawa pani Halinka.
Komentarze
Prześlij komentarz