Poszukując prawdy part I (refleksja przy przycinaniu gałęzi)
To jest bez...no, w zasadzie gałąź bzu, w dodatku w połowie uschnięta, w połowie złamana, popękana tu i ówdzie. Wyglądała tak sobie...no...sucha...brzydka...taka nijaka... taka do wyrzucenia...do spalenia...na śmietnik Plan był taki, że miała być ścięta....ale.... Ale... dostrzegłam na niej malutkie pączki, zawiązki zielonych liści co wskazywało, że...gałąź żyje... Jak to?? To suche coś??/ Niemożliwe!! No właśnie... Wpatrując się w TO ZIELONE COS pomyślałam sobie, że ludzie czasem tak (niestety) postrzegają innych: jako...no...uschnięte coś...mało znaczące coś...bez wartości...bez urody...bez celu...bez....no właśnie nieużyteczne coś.. I, że czasem sami czujemy się jak jedna wielka rana, popękane serce, poraniona dusza, ślady po razach duchowych i fizycznych. Wydaje nam się, że jesteśmy już tak złamani, "ususzeni", wypaleni... że pozostaje nam tylko czekać na ....całkowite wyschnięcie...i koniec. Ale... Uświadomiłam sobie też, że Bóg NIGDY tak na nas nie patrzy. W Jego