„Poranki, kiedy wracamy do domów” - po raz drugi. No i co by tu napisac? Hmmmm… I jak napisać, żeby zbytnio fabuły nie zdradzać? Porównując do pierwszej projekcji - emocje, które towarzyszyły mi dziś - były inne. Wtedy miałam kilka znaków zapytania. „Chłopaki, o co chodzi z tym królikiem?”🐇. Pojawia się to tu, to tam, wyskakuje niczym magowi z kapelusza, patrzy Bohaterowi głęboko w oczy, albo kica sobie po zielonej trawce. Co ten królik symbolizuje? Z pewnością po coś tam jest, tylko po co? Dziś już wiem…to znaczy….wydaje mi się, ze wiem…ale nie powiem… Nie będę psuć klimatu tym, co jeszcze filmu nie widzieli. 🐇 Kolejna refleksja: Za pierwszym razem, po kilku scenach - pamietam- pomyślałam „czemu film jest taki mroczny, a wręcz smutny?!” Patrzyłam, a w głowie myśli „ale o co chodzi? Czemu tak?” „Co przeżywacie/przeżywaliście że teraz pokazujecie takie spektrum emocji?” „Czy to tylko gra, przekaz artystyczny, czy doświadczenia własne?” A z drugiej strony film jest taki….jakby